[{"id":22,"name":"guest","above5p":true,"career":{"name":"gościnnie"},"ranking":{"name":"Występów gościnnych","link":"#unkown-link--personRolesAjax--","url":"/ranking/person/guest"},"rating":{"count":3,"rate": aktorskiej"}}]7,33 oceny gry aktorskiej Brytyjska grupa hard rockowa Black Sabbath powstała w 1969 roku w Birmingham w Anglii, uważana jest za jednego z prekursorów heavy metalu. Zespół powstał jako kwartet, który tworzyli Anthony "Tony" Iommi, William "Bill" Ward, John "Ozzy" Osbourne i Terence "Geezer" Butler. Początkowo nazywał się The Polka Tulk Blues Band, Polka Tulk, następnie Earth, aż ostatecznie Black Sabbath (tytuł okultystycznej powieści Dennisa Wheatleya). Zespół zadebiutował w 1970 roku singlem "Evil Woman (Don't Play Your Games with Me)" – coverem nagrania Crow. Pierwszy album grupy, "Black Sabbath", ukazał się w tym samym roku i odniósł niespodziewany sukces na Wyspach Brytyjskich (uplasował się w Top Ten zestawienia najlepiej sprzedających się płyt długogrających). Następny album, "Paranoid" (1970), zdobył popularność nie tylko w Wielkiej Brytanii, ale także w Stanach i znalazł ponad cztery miliony nabywców. Również dwa kolejne longplaye, "Master of Reality" (1971) i "Black Sabbath, Vol. 4" (1972) rozeszły się w milionowych nakładach. Wydany w 1973 roku album "Sabbath Bloody Sabbath" sygnalizował pierwsze zmiany w twórczości grupy. W tym czasie muzycy borykali się z problemami narkotykowymi oraz trudnościami z zarządzaniem grupą. Pomimo kłopotów w 1975 roku ukazał się szósty LP Black Sabbath – "Sabotage", który został doskonale przyjęty w Wielkiej Brytanii, jednak słabiej za oceanem. Niestety kolejna płyta, "Technical Ecstasy" (1976), okazała się niepowodzeniem, podobnie jak "Never Say Die!" (1978). W roku 1979 grupę opuścił Ozzy Osbourne, który rozpoczął karierę solową. Jego miejsce zajął założyciel Rainbow, wokalista Ronnie James Dio. Niebawem ukazała się bardzo dobrze przyjęta płyta "Heaven and Hell" (1980). Rok później grupa zaprezentowała album "Mob Rules", który prawie powtórzył sukces poprzednika. W 1983 roku Ronnie James Dio pożegnał się z Black Sabbath. Jego miejsce na krótko zajął Ian Gillan (wokalista Deep Purple, grupy rywalizującej z Black Sabbath). Zespół Black Sabbath kontynuował działalność ze zmiennym szczęściem, starając się zachować swoje oryginalne brzmienie mimo dalszych zmian personalnych. Jedynym muzykiem, który w niej pozostał z pierwotnego składu, był Tony Iommi. W 1985 roku na koncercie Live Aid grupa wystąpiła w oryginalnym składzie z Ozzym Osbourne'em. Kolejne informacje o powrocie Ozzy'ego do Black Sabbath pojawiły się w roku 1992. Pięć lat później w rodzinnym Birmingham czterej oryginalni muzycy grupy (Iommi, Osbourne, Ward i Butler) nagrali dwupłytowy album, zatytułowany "Reunion", który ukazał się w roku 1998 i poza nagraniami koncertowymi zawierał dwa premierowe utwory. Wydawnictwo okazało się ogromnym sukcesem i pokryło się platyną, a formacja otrzymała nagrodę Grammy. W roku 2001 muzycy ponownie połączyli siły, aby wystąpić podczas Ozzfest. W tym czasie funkcję wokalisty zespołu pełnił Tony Martin. W 2006 roku grupa została rozwiązana. Black Sabbath powrócili w prawie oryginalnym składzie (oprócz Billa Warda) w 2011 roku, by nagrać pierwszy od trzydziestu lat album z Ozzym Osbourne'em jako wokalistą – wydany w 2013 roku "13". Więcej Zmień kryteria filtrowania W skład zespołu wchodzili: - Ozzy Osbourne (1969-1977, 1978-1979, 1985, 1997-2006, 2011-2017; wokal, harmonijka ustna, syntezatory); - Tony Iommi (1969-2006, 2011-2017; gitara prowadząca, gitara rytmiczna, instrumenty klawiszowe, syntezatory, flet); - Geezer Butler (1969-1979, 1980-1985, 1987, 1990-1994, 1997-2006, 2011-2017; gitara basowa, syntezatory); - Bill Ward (1969-1980, 1982-1983, 1985, 1994, 1997-2006, 2011-2012; perkusja, instrumenty perkusyjne, wokal, wokal wspomagający); - Dave Walker (1977; wokal); - Ronnie James Dio (1979-1982, 1991-1993, 2006; wokal); - Geoff Nicholls (1979-2004, 2006; instrumenty klawiszowe); - Vinny Appice (1980-1982, 1991-1993, 1998, 2006; perkusja); - Ian Gillan (1982-1984; wokal); - Bev Bevan (1983-1984, 1987; perkusja, instrumenty perkusyjne); - David Donato (1984-1985; wokal); - Eric Singer (1985-1987; perkusja); - Dave Spitz (1985-1986, 1987; gitara basowa); - Glenn Hughes (1985-1986; wokal); - Ray Gillen (1986-1987; wokal); - Bob Daisley (1986; gitara basowa); - Tony Martin (1987-1991, 1993-1997; wokal); - Terry Chimes (1987; perkusja); - Jo Burt (1987; gitara basowa); - Cozy Powell (1988-1991, 1994-1995; perkusja); - Laurence Cottle (1988-1989; gitara basowa); - Neil Murray (1989-1991, 1994-1995; gitara basowa); - Bobby Rondinelli (1993-1994, 1995; perkusja); - Mike Bordin (1997; perkusja). W 1992 roku przewinął się przez zespół legendarny wokalista Rob Halford (Judas Priest), jednak opuścił go po... roku 1979 z grupy odszedł Ozzy Osbourne, który rozpoczął karierę solową. istnieją tylko następujące płyty tegoż bandu: With OZZY * Black Sabbath * Paranoid * Master Of Reality * Reunion (live) With DIO * Heaven And Hell * Mob Rules * Live Evil (koncertówka) * Dehumanizer With IAN GILLAN * Born Again With TONY MARTIN * Cross Purposes * Forbidden (najsłabsza ... więcej Tak! Już nie mogę się doczekać tej legendy u nas. :) Tym bardziej, że mam świadomość, że to być może ostatni ich koncert w naszym kraju. Po prostu trzeba tam być. Zagrają 11 czerwca 2014 w łódzkiej Atlas Arenie. :) Bilety dość drogie, ale nie ma się co dziwić - w końcu to Legenda! (Przez duże ... więcej Z kim w skadzie Sabbath byli lepsi z Ozzym czy Dio? Ja uważam że z Ozzym. Podchwyciłem pomysł od jednego z użytkowników. Oceniamy według własnego uznania. Mi wszystkich nie chce się oceniać więc ograniczę się do dorobku z Ozzym na wokalu. Black Sabbath 5/5 Uwielbiam, zwłaszcza otwierający utwór. Bardzo mroczny, klimatyczny. W ogóle cała płyta taka jest ... więcej Moim zdaniem NIB albo The Wizard, chociaż Paranoid i Evil Woman też są wporządku
Born Again. 4. 39. Born Again on elokuussa 1983 julkaistu Black Sabbath -yhtyeen yhdestoista albumi. Se on ainoa yhtyeen albumi, jolla laulaa Deep Purplesta tunnettu Ian Gillan. Kokoonpanoa onkin toisinaan nimitetty ”Deep Sabbathiksi”. [5] Albumilla soittaa Black Sabbathin alkuperäinen rumpali Bill Ward, jonka tilalla kiertueella soitti
Jeśli Black Sabbath, to tylko z Ozzym - no, ewentualnie z Dio, ale to przecież tak naprawdę Heaven & Hell. Takie na ogół panują opinie pośród fanów grupy z Birmingham. Czemu nikt nie chce pamiętać ich epizodu z wokalistą Deep Purple? AntyTeza to cykl, w którym prezentujemy kontrowersyjne płyty znanych i cenionych artystów. Po latach można na nie spojrzeć w nowym świetle, z szerszej perspektywy, bez niesprzyjających okoliczności. Czy to naprawdę nieudane albumy? Postaramy się przyjrzeć problemowi z różnych stron i sprzeciwić utartym przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych Black Sabbath stał się jednym z najbardziej toksycznych składów w historii rocka. Zespół nie potrafił się dogadać z Ozzym Osbournem, co skończyło się bolesnym rozstaniem na wiele lat. Perkusista Bill Ward wspomina tamten okres jako niekończącą się libację alkoholową i to właśnie tę używkę - pośród narkotyków - podaje jako główną przyczynę ówczesnych się, że po wyrzuceniu problematycznego wokalisty, zespół wzorowo się odrodził, odnajdując zupełnie nową tożsamość z Ronniem Jamesem Dio u boku. O ile niemała grupa fanów uznaje wyłącznie dorobek Black Sabbath powstały w latach siedemdziesiątych, „Heaven & Hell” ma grono wiernych zwolenników i spokojnie można uznać, że to najbardziej ceniony album zespołu bez Ozzy' jednak jest, że to już zupełnie inna kapela, co ćwierć wieku po premierze tej płyty potwierdziło powstanie zatytułowanego w ten sam sposób zespołu. Dio śpiewał w zupełnie inny sposób niż Książę Ciemności, co wymogło też zmiany w procesie kompozycyjnym i mocno odcisnęło się na powstałym wówczas materiale. Sprawę celnie podsumował Zakk Wylde: Kiedy słuchasz Black Sabbath z okresu z Ronniem Jamesem Dio, to nie jest tak naprawdę Black Sabbath. Powinni byli nazwać ten projekt od początku Heaven & Hell, bo ten album nie ma nic wspólnego ze starym Black Sabbath. Ma z tym zespołem tyle samo wspólnego, co dajmy na to „Blizzard of Ozz”. To zupełnie inna muzyka. I pewnie można było już wtedy przewidywać, że nowy skład nie wytrzyma zbyt długo. „Mob Rules” nie powtórzył sukcesu poprzednika - ani komercyjnego, ani tym bardziej artystycznego - stanowił za to pewien obraz panującej wówczas w zespole atmosfery, która z każdym dniem stawała się gorsza. Finałem nieciekawej sytuacji była koncertówka „Live Evil”. Ronnie James Dio wspominał, że zespół był już wówczas skończony. Nie mogę nawet słuchać tej płyty, jest na niej zbyt wiele problemów. Jeśli przyjrzycie się liście płac, zwrócicie uwagę, że wokal i perkusja zostały zapisane z boku. Przejrzyjcie książeczkę i porównajcie sobie, ile w niej jest zdjęć Tony'ego Iommiego, a ile moich i Vinny'ego Appice'a. Choć w listopadzie 1982 roku Dio faktycznie zabrał ze sobą Vinny'ego Appice'a, by stworzyć nowy zespół, Black Sabbath wcale nie rozważał zakończenia kariery. Wręcz przeciwnie, od razu wziął się za poszukiwania nowego wokalisty. Wybór, na który ostatecznie się zdecydował, należy do największych kuriozów w historii rocka. Do współpracy zaproszono bowiem Iana Gillana z Deep ile oba zespoły stanowią niepodważalną klasykę cięższego brzmienia, a ich wkład w rozwój heavy metalu jest nie do przecenienia, ich twórczość jest odmienna jak - nie szukając daleko - niebo i piekło. Black Sabbath, zgodnie z tytułem, czerpał inspirację z najmroczniejszych piekielnych czeluści i opowiadał mrożące krew w żyłach historie przy zdehumanizowanych, ciężkich riffach. I o ile Deep Purple nie grał wcale ciszej, daleko mu było do atmosfery rodem z pewnością wokół „Born Again” narosłoby znacznie mniej kontrowersji, gdyby muzycy - tak jak po latach radził im Zakk Wylde już przy przygodzie z Dio - zdecydowali się na projekt pod zmienionym szyldem. Tak zresztą zakładał pierwotny plan, lecz naciski ze strony wytwórni i menedżera, Dona Ardena, nakazały im nagrywać dalej jako Black usprawiedliwiała to kolejna zmiana w składzie: na miejsce Vinny'ego Appice'a wszedł z powrotem perkusista marnotrawny, Bill Ward, który po odwyku był nowym człowiekiem. Nie wytrwał niestety w swoim postanowieniu zbyt długo - lęk przed koncertowaniem zepchnął go z powrotem w szpony alkoholizmu, a na trasie promującej „Born Again” ponownie zastąpił go kto inny. Opiekę nad nagraniami objął Robin Black, który współpracował wcześniej z Black Sabbath przy „Sabotage”. Te jednak odbywały się w dość specyficzny sposób. Dość wspomnieć, że sam Ian Gillan nie mieszkał z resztą zespołu w The Manor Studio - zamiast tego rozstawił przed nim... własny, ogromny namiot. Miał w nim nawet osobną kuchnię i oznacza to jednak, że wokalista Deep Purple nie zaangażował się w pracę twórczą. Był pomysłodawcą udanie otwierającego album, dynamicznego i potężnego „Trashed”. Co ciekawe tekst utworu oparł o własne doświadczenia: kiedy to pożyczył sobie nowy samochód Billa Warda i po wizycie w lokalnym pubie zorganizował sobie wyścigi po torze zlokalizowanym na posesji The Manor Studio. Co prawda samochód skończył wywrócony i w płomieniach, ale wokaliście nic się nie stało, a dla kawałka chyba było warto...Gillan był również odpowiedzialny za tekst prawdopodobnie najbardziej udanej kompozycji na płycie, „Disturbing the Priest”. Prawie sześciominutowy kawałek przeszywa duszną atmosferą, krzykiem wokalisty i metalicznym riffem Iommiego, w którym można upatrywać początków industrial metalu. Inspiracją do opowiedzianej w nim historii były próby, które zespół odbywał obok okolicznego kościoła, dosłownie „przeszkadzając księdzu”. Najdłuższa na płycie kompozycja „Zero The Hero” aż kipi pomysłami, z których na czele wysuwa się motoryczny riff prowadzący przez jej większą część. Brzmi znajomo? Guns N' Roses wykorzystał jego lekko zmodyfikowaną wersję w jednym ze swoich największych przebojów, „Paradise City”. To też jeden z najlepiej brzmiących fragmentów płyty, do której największych wad faktycznie należy niedopracowana sprawą nowego wokalisty zespół udał się również na nieodwiedzane wcześniej w swoich tekstach rejony, jak w konwencjonalnie rockowym, opartym na erotycznych aluzjach „Hot Line”. Tutaj z kolei riff Iommiego był prawdopodobnie - jak sam wspomina w swojej biografii - inspiracją dla „(You Gotta) Fight for Your Right (To Party!)” Beastie mógł pokazać pełnię umiejętności wokalnych dzięki posępnemu utworowi tytułowemu, choć przez cały krążek jego głos sprawia, że Sabbath jest głośniejszy niż kiedykolwiek. Jeśli komukolwiek wydaje się, że jego barwa zupełnie nie pasuje do warstwy muzycznej i muzycy nie mogli dokonać dziwniejszego wyboru, chyba nie pamięta epizodu z 1992, kiedy zespół wspomógł... Rob Halford (sytuacja powtórzyła się w 2004 roku). Zespół postanowił uczynić materiał spójniejszym, dodając dla klimatu dwa krótkie przerywniki. Warto wspomnieć zwłaszcza o „Stonehenge”, bo to właśnie przez niego Don Arden i Geezer Butler wpadli na pomysł wykorzystania ogromnych megalitów na promującej krążek trasie koncertowej. Sprawę najlepiej wyjaśni ten drugi... Don spisał odpowiednie wymiary głazów do przygotowania i przekazał menedżerowi tournée. Problem w tym, że zapisał je w metrach, mimo że miał na myśli stopy. Zamiast piętnastu stóp, przygotowano mu głazy na piętnaście metrów. Miały 45 stóp i nie mieściły nigdzie na żadnej scenie, więc musieliśmy je trzymać w magazynie. Kosztowały majątek, ale nie było na Ziemi takiej sceny, gdzie by się zmieściły. Całą sytuację dobitnie wyśmiano w filmie „Oto Spinal Tap”.Mimo że „Born Again” został zmieszany przez krytyków z błotem, radził sobie całkiem nieźle na listach sprzedaży w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych. Po latach jego postrzeganie uległo pewnej poprawie i nie brakuje muzyków, którzy otwarcie przyznają się do swojego uwielbienia dla niego. Należy do nich Lars Ulrich oraz Chris Barnes, ex-wokalista Cannibal Corpse, który przygotował nawet cover „Zero the Hero”.Sam Ozzy Osbourne przyznawał po premierze, że to najlepszy krążek Sabbathów nagrany bez niego. Tony Iommi krytykował go po latach przede wszystkim za produkcję, która faktycznie mogłaby być lepsza. Sam materiał nie zasłużył sobie jednak na tak złą opinię, jaką często się o nim słyszy. Największym grzechem „Born Again” jest koszmarna okładka - tej nie da się w żaden sposób jak Wy wspominacie „Born Again” Black Sabbath?
Born again You'll be born again If you want to be a king for a day Just do what I say Everybody's got to think like a hunter Just search for your pray Be alive through the night and the day Just do it my way 8. Hot Line Take me to the river baby drink my wine When I'm going down won't you throw me a line Lead me to religion take me up them stairs
-10% Kategorie: Książki obcojęzyczne / angielskie / Music, Stage and Screen Typ okładki: miękka okładka Wydawca: Wymer Publishing Wymiary: EAN: 9781912782390 Ilość stron: 282 Data wydania: 2020-08-28 Jest to data ukazania się towaru w danej wersji na rynku Zamówienia:0 - 99 PLN>99 PLNCzas dostawy: Odbiór osobisty w księgarni 0 zł0 zł1 dzień roboczy InPost Paczkomaty 24/7 (Płatność online) zł0 zł1-2 dni robocze InPost Paczkomaty - Paczka w Weekend (Płatność online) zł0 zł1-2 dni robocze Poczta Polska (Płatność online) zł0 zł3-5 dni roboczych Poczta Polska (Płatność za pobraniem) zł0 zł3-5 dni roboczych Kurier UPS (Płatność online) zł0 zł1 dzień roboczy Kurier UPS (Płatność za pobraniem) zł0 zł1 dzień roboczy Wysyłka zagranicznaSprawdź szczegóły > 94,00 zł 103,90 zł Oszczędzasz 9,90 zł In this scintillating sequel to Sabotage! Black Sabbath in the Seventies, Martin Popoff blows up the kaleidoscopic narrative of the Sabs over the ensuing twenty years, dissecting each and every of the band's ten studio albums and two (and-a-half) live albums produced over that time period. So this is the book where we hear the gripes, snipes, swipes and thumbs-up likes from Ronnie James Dio, Ian Gillan, Glenn Hughes, Tony Martin and finally once more Ozzy Osbourne, as they remark upon this institution coddled by the anchor of the band Tony Iommi, who valiantly held Black Sabbath together through many years of blood, sweat and Tyrs. Heaven and Hell, Mob Rules, Live Evil, Born Again, Seventh Star, The Eternal Idol, Headless Cross, Tyr, Dehumanizer, Cross Purposes, Forbidden and finally, extensively broken down, Reunion... they're all here, song by song, the hirings and the firings highlighted and explained. Incorporating talk from over 60 interviews conductive with band members and other relevant parties over 25 years, make no mistake-this is the most in-depth examination of the band during this timeframe ever executed. So come one and all, re-love modern-era Black Sabbath all over again-you'll be pleasantly surprised at how much dastardly doom there is from Tony Iommi that you need to know and embrace once again. Zamieszczenie recenzji nie wymaga logowania. Sklep nie prowadzi weryfikacji, czy autorzy recenzji nabyli lub użytkowali dany produkt.
Album Rating: 4.0. If the original Black Sabbath was the soundtrack of a Gothic Mario Bava film, Born Again would be the soundtrack of a cheesy grindhouse film by Lucio Fulci. Born Again is technically not a good album, but the cheesy b-movie atmosphere on it, just makes it an underrated masterpiece for me.
Potwierdź że nie jesteś robotemSzanowny Użytkowniku, wykryliśmy nietypowy ruch z Twojej sieci, prosimy o uzupełnienie dodatkowego zabezpieczenia potwierdzającego, że nie jesteś robotem. W celu weryfikacji prosimy o prawidłową odpowiedź na poniższe nieprawidłową odpowiedź! Pozostały Ci 4 wspak frazę: LUTY
Born Again, an Album by Black Sabbath. Released 7 August 1983 on Vertigo (catalog no. 814 271-1; Vinyl LP). Genres: Heavy Metal, Hard Rock. Rated #664 in the best albums of 1983. Featured peformers: Ian Gillan (vocals), Tony Iommi (guitar, effects, flute), Geezer Butler (bass, effects), Bill Ward (drums, percussion), Geoff Nicholls (keyboards), Robin Black (producer, engineer), Black SabbathH8m7Ia.